Wysłany: Sob
Maj 24, 2008 9:40 am
Temat postu: Gałąź Andrzeja-Rodzina Klemm |
|
|
|
Rodzina
Klemm Przybyli z Warszawy. Albin Klemm człowiek cichy, spokojny, głęboko wierzący po powrocie ze studiów za granicą
poznał w kościele ( ewangelickim) Adelę-siostrę zakonną. i z rodziną zamieszkał w Lubrańcu. Najpierw u Lewandowskich, potem u Hofmana przy ul. Strażackiej i w końcu -blisko rodziny Stefana Galczaka (21)syna Wawrzyńca. Galczak z d Świątkowska(21a) żyła 41 lat, a Adela Klemm w wieku 44 lat zmarła po udarze mózgu. która nie chciała żyć na wsi. a potem więzy rodzinne. szkoły z Wandzią Klemm. Wcześnie zmarła. Stefcią Klemm i swoją siostrą Zosią. pomoc w ogródku. Kiedyś, celowo w trawie położyła druty i adorator podlewając jej kwiatki i warzywa podarł sobie spodnie. Incydent skończył się przeprosinami i starannym zszyciem spodni. i oboje postanowili dalej żyć razem. w Niemczech. ( „lewe papiery” załatwione przez kolegów z AK pozwoliły jej po urlopie pozostać w Warszawie). Był żołnierzem III Obwodu Warszawa–Wola, Zgrupowanie Waligóry AK. W 1942 r. grupa weszła w skład AK Dla nieproszonych gości zawsze na stole były rozdane karty do gry i „…patefon grał na zmianę tango, nasze tango ukochane”. z kilkudziesięcioma mężczyznami został rozstrzelany przez Okupantów. Ranny doczołgał się do pobliskiej stolarni, ale i tu dosięgnął go ogień. Spalonego męża rozpoznała żona po kawałku materiału marynarki. Szczątki w małej trumience leżały w altance na
Woli i po wojnie złożono do grobu na cm Ewangelicki na ul Młynarskiej. (59aleja,39 grób)(zdj.3) pielęgniarek. W tych warunkach pracowały w Szpitalu Karola i Marii przy ul. Leszno -Regina i Stefania. Przenosiły tu rannych ze szpitala
Łazarza. a stąd w następnych dniach transportowano ich do obozów koncentracyjnych. Jerzy Grabanowski w czasie przemarszu do hali w sprytny sposób ukrył się i w nocy przy pomocy kolejarza uciekł do domu. Nie udało się uratować Reginy i Stefanii. Obie trafiły do Oświęcimia. wywieziono do fabryki żarówek samolotowych Osram w
Niemczech. Tak uratowała się Stefania. Obsługa obozowa transportująca ciała do pieców zauważyła u niej objawy życia. Z powrotem znalazła się w baraku. Po wyzwoleniu wróciła do swoich, ale nie odzyskała straconego zdrowia. Wcześnie zmarła, pochowano ją na cm w
Lubrańcu.(zdj.5) koło Węgrowa. Domyślamy się jakie napotykali
trudności, gdyż pieszo przedzierali się przez front. zajmował się ochroną zabytków. Był jednym ze współorganizatorów odbudowy zamku w Liwie i otworzonego tam muzeum. Jego nazwisko, oprócz 2 innych uwiecznione jest na tablicy w holu muzeum w Liwie. dofinansowywana prze ewangelików niemieckich, lub szwedzkich. To były czasy realnego socjalizmu i oficjalnie nie można było tego robić. Pieniądze miały przychodzić na Jana, a On przekazywał to dalej. Dowodzi to Jego
wielkiej uczciwości i zaufania, którym się cieszył. Pozostała żona i troje dzieci. Do czasu choroby ( wylew udar) utrzymywali kontakty z rodzinami z Lubrańca. |